„Wewnętrzne dziecko”
Malutki okruszku, co wyrosłeś w brzuszku
Przyszedłeś na świat
Niechciany do końca, daleko od słońca
Przyszedłeś tutaj, ot tak!
Miłości Ci trzeba, serduszka i chleba
Jednego, drugiego wciąż brak
Uwagi, zachwytu malutkiego bytu
Lecz nie ma, coś jest nie tak
Wyciągasz swe rączki, uśmiechasz się czule
i czekasz na chwile dla Ciebie
Czekasz i czekasz z coraz większym bólem
Nie patrzysz z miłością na siebie
Winnym się czujesz za przemoc, nienawiść
Do kąta wchodzisz i giniesz
Do siebie odczuwasz coraz większą zawiść
Najlepiej, jak szybko przeminiesz
Malutkie stópeczki już nie są tak małe
Rękawki sweterka za krótkie
Odczuwasz agresję, gniew też niemały
Spotykasz się nieraz ze smutkiem
I dorosły będąc nie umiesz odczytać,
co dobre, a co złe dla Ciebie
Wciąż zbyt zagubiony tłumisz, nie pytasz
Lecz złościsz i krzyczysz na siebie
Miłości nie miałeś,
me dzieciątko małe
Poszedłeś w świat
Wpojona zniewaga,
naprawy wymaga
Pokochaj siebie, lecz, jak?
Radości nie czujesz, wciąż niosąc ten ciężar
Przeszłości balast przytłacza
Nie nękaj się dłużej, siebie zwyciężaj!
Ukochaj, troskliwie wybaczaj
Spójrz w lustro i powiedz, co widzisz w odbiciu?
Wystarczy ucieczek, napięcia
To stoi malutkie, to samo Twe dziecię
Po dziś dzień od jego poczęcia
Przyjrzyj się bacznie i nazwij, co czujesz?
Co możesz dać dziecku swemu?
Na nowo siebie od podstaw zbudujesz
Dasz wszystko sobie samemu
Nikt inny, Ty właśnie najlepiej to zrobisz
Z pretensją do życia już zrywaj
Do góry wznieś głowę, od dna się czas odbić
Chcesz zmiany? Zmień to! Wygrywaj!
To dziecinne proste – mówi odbicie
Odetchnij, uśmiechnij do życia
Dorosły już jesteś, lecz wciąż jeszcze dziecię
To czas, byś cieszył się z bycia
Pokochaj maluszka, co mieszka w Twej duszy
Stań murem, bądź przyjacielem
Ogrzej swe wnętrze, już koniec Twej głuszy
Tak wiele, a tak niewiele…