2 lata temu mój mąż zaczął chodzić na AA do Zabrza i zaprosił mnie na miting – poszłam. Zaczęłam chodzić na Al – Anon, tam usłyszał o DDA, poinformowałam o tym córkę, z uwagi na jej kłopoty ze zdrowiem i stanem psychicznym. Zaczęła chodzić do naszego ośrodka w Bytomiu, już po 3 miesiącach jej stan się bardzo poprawił, teraz po 1,5 roku zakończyła terapię.
Namówiła mnie na terapię w Bytomiu. W styczniu 2008r. zapisałam się na terapię, na grupę edukacyjną. Tam poznałam Ewę Kuczyńską. Szłam tam z lekka niepewnością, ciekawością i dużą nadzieją. Jednak nie spodziewałam się, że po niecałym 1,5 roku zajdą takie zmiany we mnie. Po 2 miesiącach kursu edukacyjnego zorientowałam się, że nigdy nie byłam tak szczęśliwa i tak spokojna. Między innymi przestałam wymyślać czarne scenariusze. Dowiedziałam się o terapii dla palaczy, nareszcie rzuciłam palenie – tak jak chciałam /Ewa Kuczyńska/.To był następny stopień wolności i nie dam go sobie odebrać.
W maju byłam na obozie na Płonym – niesamowite przeżycie i następny próg mojej świadomości. Wiele tam się nauczyłam, przeżyłam niesamowite wizualizacje, nigdy nie zapomnę rysowania mandali i bajek na dobranoc /Ewa Kuczyńska i Joasia Spendel/.
Latem uczęszczałam na kurs komunikacji interpersonalnej / Ewa Woźnica, Ewa Kuczyńska/ .Nabyłam tam wiele umiejętności, które teraz wykorzystuję w kontaktach z różnymi ludźmi. Tam zrozumiałam, że konflikty są spowodowane nie przez złą wolę ludzi, lecz z powodu braku wiedzy i świadomości dotyczącej własnych i cudzych reakcji, emocji itp. Pomogło mi to walczyć z poczuciem winy. Później obóz jesienny, który też był ważny.
To o ważnych wydarzeniach-teraz chcę powiedzieć jak wpłynęły one na moje życie. Kiedy zaczęłam terapię byłam po rozwodzie z mężem, chociaż dalej bardzo blisko emocjonalnie. Martwiłam się jego pracą, jego długami. Byłam zła na męża, chciałam kontrolować co robi. Potępiałam to, że marnuje Naszą miłość i Nasze małżeństwo swoim piciem. Z dziećmi też totalna porażka, córka w złym stanie zdrowotnym, z problemami emocjonalnymi, agresywna. Syn się izolował, dużo siedział przy komputerze i nie tak układał swoje życie jak bym chciała.
A gdzie jestem teraz ? Myślę, że bardzo daleko zaszłam, ale to dopiero początek drogi. Nareszcie żyję jak lubię, nie uciekam od życia, np. w chorobliwe czytanie książek czy sprzątanie. Cieszę się każdym dniem. Wiem już, że rodzina nie jest po to, by spełniać moje marzenia- oni mają własne marzenia i cele. Robię jeszcze dużo błędów w kontaktach rodzinnych, ale każdy błąd mnie czegoś uczy. Na razie całkowicie odstawiłam czytanie książek, czytam tylko Al- Anon „Dzień po dniu”, ewentualnie Biblię. Staram się dużo modlić i medytować. Uświadomiłam sobie jak wiele zrobiłam złego moim bliskim przez to, że chciałam aby żyli według moich wyobrażeń o ciepłej, miłej rodzince. Jednak nie pozwalam sobie na poczucie winy, ponieważ wiem, jak łatwo wtedy mną manipulować. Chyba udało mi się też, że innymi nie manipuluje, po prostu mówię czego mi potrzeba. Jestem już świadoma, że przez moją nadkontrolę maż przestał wierzyć w siebie.
Jeśli chodzi o stan faktyczny, sytuacja wiele się nie zmieniała i chociaż wiem, że mogę męża zgłosić na przymusowe leczenie, to nie mam na to ochoty, gdyż całe życie ciągle Go do czegoś zmuszałam, nie pozwoliłam Mu być sobą, taktowałam Go jak swoją własność.
Jeszcze chcę napisać o Naszym Ośrodku, pracują tu ludzie, którzy są aniołami, aniołami stróżami, które jak te na obrazku – przeprowadzają ludzkie, zagubione dzieci nad przepaścią przez spróchniałą kładkę.
Gorąco chce podziękować Ewie Kuczyńskie, która jest moim osobistym aniołem stróżem i wspaniałą terapeutką. Jak również Ewie Woźnicy, która umie przybliżyć realia życia i ma wiele do przekazania, nigdy nie zapomnę Joanny Spendel. Bardzo ciepło i z wielkim podziwem myślę o szefie Ośrodka Panu Lechu, który tyle zrobił dla mojej córki i innych ludzi. Uważam, że jest człowiekiem wielkiej charyzmy. Wszędzie gdzie jest to potrzebne chwalę Wasze zaangażowanie i umiejętności ! Dziękuję za to, że jesteście !
Marta
Marzec 2010