Maj 2013
Niemiło mi wracać do czegoś, co było kiedyś dla mnie czymś bardzo niezdrowym. Czułam wtedy wielki wstyd, poniżenie, upokorzenie. Myślałam, że to jest mój koniec, byłam u kresu załamania, nie widziałam sensu życia. Pytałam samej siebie, dlaczego właśnie mnie to spotkało i za co, ale odpowiedzi nie znajdywałam. Zaczęłam unikać spotkań rodzinnych i towarzyskich. Nie chciałam żeby mnie ktoś pytał o mojego męża i jak się z nim żyje. Jeśli już padło pytanie, to kłamałam, zmieniałam temat lub wychodziłam. Chodziłam zawsze z „głową w betonie”- udawałam, że nikogo nie widzę i nie poznaję. Unikałam ludzi i rozmów. Siedziałam w pokoju ze swoimi problemami, nie zwierzając się nikomu ze wstydu, sądząc, że wszystko co się stało to była moja wina. Pewnego dnia do mojego domu przyszedł bardzo dobry kolega i przyjaciel sprzed lat, którego poprosiłam o pewną pomoc. I on właśnie zauważył, że ze mną dzieje się coś złego, że nie radzę sobie z czymś , coś mnie blokuje, że jestem inną osobą. Poradził mi żebym się zgłosiła do tutejszego ośrodka, że są tam osoby kompetentne w tych sprawach i że mi pomogą. Muszę się tylko tam zgłosić. Nie umiałam się z tym pogodzić, dlaczego właśnie ja, a nie mąż ma się tam znaleźć. Wstydziłam się bardzo i bałam jak wszyscy będą na mnie patrzeć, co o mnie pomyślą i jak osądzą. Kim będę w ich oczach?. Długo to trwało nim zdobyłam się na odwagę i podjęłam decyzję o przyjściu do ośrodka. Kiedy tam się znalazłam byłam wystraszona, zdenerwowana, zawstydzona, że spotkam tam kogoś znajomego i co ja wtedy powiem, po co tu przyszłam, skoro wszyscy myślą, że ja nie mam żadnych problemów. Czekając na pierwszą wizytę w ośrodku, chciałam już uciec- miałam wstać i wyjść, ale w tym momencie zostałam poproszona do gabinetu na rozmowę. Dziś wiem, że dzień w którym się tam znalazłam był i jest dla mnie szczęśliwym dniem w moim życiu. Tu moje życie po pewnym okresie czasu zaczęło nabierać sensu. Ja sama zaczęłam pracować nad sobą przy pomocy terapeutów. Najpierw pracowała ze mną Ewa K., następnie dostałam się pod opiekę Ewy W. Muszę to głośno i zdecydowanie powiedzieć, że moja terapeutka Ewa ma bardzo wrażliwe i czułe serce dla innych ludzi, które emanuje wielkim ciepłem i wyrozumiałością. Uczucie, jakie wkłada we własną pracę, spokój z jakim podchodzi do każdego ze swoich podopiecznych, pozytywna energia, uśmiech, szacunek, dobrze jest się do niej przytulić , bo można wtedy dostać trochę dobrej energii, ciepła i otuchy do życia i siły w pokonywaniu trudności i przeciwności losu. Dla mnie to osoba o pozytywnej energii, przyjazna zwykłemu człowiekowi. Dzięki niej nie poddałam się. Tkwiąc wówczas w ciemnej stronie swojego życia pragnęłam mieć tzw. święty spokój, ciszę, żeby można było żyć godnie, bez wstydu, bym mogła spotykać się z rodziną i znajomymi w moim domu, swobodnie bez awantur i upokorzeń, bez przemocy. Od jakiegoś czasu już to mam. Jest to dla mnie i mojej rodziny wielki sukces, jaki osiągnęłam. Nie było to łatwe, nie ma w życiu nic za darmo, dużo mnie to kosztowało. Nie poddawałam się, choć nie wiedziałam czy wygram, to o co walczę, czy poniosę klęskę. Dużo wiary i siły dodawały mi dzieci, wnuki, znajomi, przyjaciele i bliscy którzy byli przy mnie- wspierali mnie. Jestem im za to bardzo wdzięczna i nie zapomnę tego, co robili i jak się narażali! Bóg tez mnie nie opuścił, czuwał cały czas nade mną. Dziś mogę innym powiedzieć, że warto walczyć o godne życie dla siebie i rodziny, że każdy człowiek ma takie same prawa bez względu na płeć, pochodzenie i wykształcenie. Żyje się tylko raz i nie wiadomo jak długo. Trzeba szanować i dbać o to, co dostaliśmy w darze od Boga. Na koniec mogę powiedzieć, że jestem dumna z siebie i swoich osiągnięć. Dzięki przykrym w skutkach wydarzeniom, które działy się w życiu moim i mojej rodziny, zaczęłam odkrywać w sobie nowe wartości. Zaczęłam się spełniać, zdobywać to co kiedyś było dla mnie tylko wielkim niespełnionym marzeniem. Dziś staje się to rzeczywistością. Pomimo, że uzdo w życiu straciłam, dziś w zamian zdobywam coś innego, też bardzo cennego dla mnie. Zdobyłam średnie wykształcenie, chcę właśnie innym powiedzieć że dla chcącego nie ma nic trudnego, nawet w późnym wieku. Nigdy w życiu na nic nie jest za późno. Mam jeszcze inne marzenia, będę się starła coś w tym kierunku zrobić. Nie chcę stać w miejscu lub się cofać. Do pewnych rzeczy w życiu trzeba dojrzeć i postarać się je zrozumieć, a o niektórych zapomnieć. Sumując wszystko- po burzliwym, zachmurzonym, deszczowym i czarnym dniu nastaje piękny , słoneczny, radosny, pogodny i szczęśliwy poranek. Głowa do góry kochana, patrz na to, co masz przed sobą, a o tym co za Tobą możesz zapomnieć.
Dążąca do sukcesu