Do tutejszego ośrodka trafiłam z zupełnie innym zamiarem niż własna terapia. Moim celem było uzyskanie porady jak oddać męża na leczenie, ewentualnie uzyskać pomoc w separacji lub rozwodzie. Byłam rozchwiana emocjonalnie, nie bardzo wiedziałam co mam dalej robić ze swoim życiem, jednak coś mi mówiło, że muszę ochronić siebie i dzieci. Wtedy to dowiedziałam się o terapii dla osób takich jak ja i o tym, że chcąc uzyskać pomoc powinnam rozpocząć terapię. Nie bardzo wiedziałam, czemu to ja mam się leczyć skoro nie ja mam problemy z piciem i hazardem . Dopiero z czasem jak poznawałam co to za choroba, jakie są jej mechanizmy przestałam się buntować i z coraz większym zainteresowaniem przychodziłam na zajęcia.
Zauważyłam, że spotkania wpływają na mnie odprężająco, staję się spokojniejsza, wiedziałam teraz tak bardziej namacalnie, że nie tylko ja mam problemy z pijącym mężem, że nie jestem sama i mogę liczyć na wsparcie. Na zajęciach grupy edukacyjnej poznałam mechanizmy choroby alkoholowej. W indywidualnej pracy z terapeutką, która jest dla mnie dużym oparciem zaczęłam dbać o siebie. Zrozumiałam również, że terapia to nie gotowa recepta na moje życie tylko ciężka praca nad sobą. Po półrocznej terapii zdobyłam się również na odwagę i przeprowadziłam odważną rozmowę z mężem, w której powiedziałam mu o swoich lękach i odczuciach oraz czego bym od niego oczekiwała i to, że podjęłam terapię. Kończąc grupę edukacyjną wiedziałam, że będę kontynuowała terapię. Na zajęciach grupy I dowiedziałam się, że ja jestem najważniejsza dla siebie samej i że powinnam zadbać o to, by postępować zgodnie z własną wolą. Uświadomiłam sobie również, że na wiele problemów można popatrzeć niekoniecznie z jednej perspektywy i można je rozwiązać na różne sposoby. Każde zajęcia wnosiły w moje życie informacje oczywiste, a jednak przedstawiane w zupełniej innej nieznanej mi formie, ale dużo lepszej. W miarę swoich możliwości zaczęłam wprowadzać je w swoje postępowanie. Zaczęłam się zmieniać, co zauważył mój mąż jak i niektóre osoby z mojego otoczenia. Podjęłam również z mężem rozmowę na temat jego leczenia, niestety do tej pory nie udało mi się go do tego namówić, ale widzę, że też się wycisza i pije dużo mniej, a co najważniejsze nie gra. Być może trochę pomogło zlikwidowanie automatów do gry we wszystkich lokalach, ale liczy się też to, że on już nie chodzi do salonów gier. Twierdzi, że mój spokój i moje obecne postępowanie mają na niego bardzo dobry wpływ. Cieszę się tym stanem jaki jest i oby trwał. Mąż mimo, że sam się nie leczy – mnie zachęca do kontynuowania terapii, choć ja wcale nie zamierzam z niej rezygnować. Nawet przykry incydent, który się zdarzył nie zniechęcił mnie do terapii, wręcz przeciwnie dał mi siły do przetrwania. Jedno wiem, że spotkania rozładowują przykre emocje, które się czasami gromadzą. Jednocześnie ładują mnie pozytywną energią, która pozwala mi na spokojniejsze spoglądanie na problemy życia codziennego. Wiem, że przychodząc tu spotkam przyjazne mi osoby, z którymi mogę podzielić się swoimi sukcesami i porażkami. Wiem, że rosnę w siłę, stałam się bardziej pewna siebie oraz podchodzę do problemów z większym spokojem. Chciałabym, żeby moje dzieci również skorzystały z dobrodziejstw terapii -bardzo by im ona pomogła, jednak nie udało mi się ich do tego namówić. Jestem pełna wiary, że w końcu spróbują podobnie jak i mąż.
Wiem, że jeszcze dużo pracy mam nad sobą i dlatego będę dalej uczestniczyć w zajęciach teraz już grupy II. Myślę, że udoskonalę i poszerzę wiedzę, którą już posiadam, a także z większą pewnością i umiejętnością będę mogła ją wcielać w życie. Na pewno także chętnie będę korzystała z dodatkowych warsztatów organizowanych przez nasze wspaniałe terapeutki, które potrafią w sposób prosty i zrozumiały przekazać swoją wiedzę, a ja poprzez ćwiczenia mogę wcielać ją w życie. Robicie wielką i wspaniałą rzecz dla takich osób jak ja – często zagubionych, niepewnych i nie wiedzących co ze sobą zrobić. Dziękuję Wam za to co robicie JESTEŚCIE WIELKIE !
Beata
Maj 2010