Siemianowice Śląskie, dn. 30.09.2014r.
Droga do zdrowienia
Żyjąc u boku pijącego męża nie zdawałam sobie sprawy, w jakiej jestem pułapce. Na początku walczyłam, próbowałam powstrzymywać chaos, który zagościł w moim domu i przekonać męża, by skończył z nałogiem. Był szantaż, groźby, awantury, płacz, nic nie przynosiło efektów. Moje życie kręciło się wokół alkoholu. Czułam się coraz bardziej bezsilna, bezwartościowa, nie potrafiła już cieszyć się życiem. Zapomniałam o swoich zainteresowaniach i potrzebach. Stałam się współuzależniona.
Moja droga do trzeźwienia zaczęła się w czerwcu 2013 roku. Kiedy pierwszy raz przekroczyłam próg tego ośrodka, oczekiwałam odpowiedzi na pytanie ,, co mam zrobić, aby on przestał pić”. Już po pierwszym spotkaniu w grupie zrezygnowana chciałam wyjść z sali, uważałam, że to jakaś pomyłka, to nie dla mnie, nie tego oczekiwałam. Jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mi – zostań, nie wypada wychodzić. Zostałam, opowiadałam o sobie chaotycznie, byłam cała spięta, zawstydzona, popłynęły łzy. Czułam się źle na spotkaniach, ale mimo tego chodziłam dalej. Starałam się nie opuszczać żadnego spotkania zarówno indywidualnego jak i w grupie. Obie Ewy przez cały czas wskazywały mi właściwą drogę. Dużo zawdzięczam grupie, ponieważ dzięki ich zwrotom, uwierzyłam w siebie.
Moja droga do zdrowienia zaczęła się prostować, idę naprzód, nie zatrzymuję się, nie cofam, to dzięki terapii skoncentrowałam się na sobie i odkryłam, że mam wpływ na swoje życie. Nauczyłam się radzić z przykrymi emocjami i zaspokajać swoje potrzeby. Obóz terapeutyczny w Żytnej długo zostanie w mojej pamięci. To tam zadbałam o swoje ciało, duszę i umysł, tam zaczęłam się cieszyć z małych rzeczy, tam wyrażałam swoje uczucia bez skrępowania, śmiałam się głośno aż do łez. Wypowiadałam się swobodnie, szczerze, bez skrępowania. Czułam się radośnie i spokojnie, moja samoocena znacznie wzrosła. Będę to pielęgnować i korzystać z tego codziennie.
Dziękuję wszystkim za to, że mi pomogli znaleźć właściwą drogę do lepszego życia. Dziękuję sobie, że nie zwątpiłam w sens terapii.
Basia