Grupa DDA, październik 2011
Drugie spotkanie weekendowe, dołączają ostatnie osoby i już jesteśmy w komplecie.
Dziewczyny czują się nieswojo – niepotrzebnie. Siadamy w kręgu, przypominamy zasady i swoje imiona – chcemy nowe osoby wciągnąć w grupę, żeby były już „nasze”.
Miały być inne plany – tak myśleliśmy – kontynuacja tematów z pierwszego spotkania. Nastawieni na trudne powroty do przeszłości, zostajemy zaskoczeni przez prowadzących.
Lądujemy na Bezludnej Wyspie i mamy dzień przedszkolaka. Zabawa na całego, uwalniamy nasze wewnętrzne dziecko, teraz już pełne beztroski. Badamy na ile możemy sie otworzyć – jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej. Każdy z nas jest na innym etapie swojej drogi, ma inne przeżycia, ale łączy nas bycie DD, rozumiemy sie jak nikt inny.
Budujemy schronienie, ustalamy zasady znajdując w nich czas na pracę, odpoczynek i zabawę – no cos takiego, ale jesteśmy fajni! Zapominamy o lękach i problemach dnia codziennego, odkrywamy sami przed sobą jacy jesteśmy, kiedy nie musimy się bać i udawać… Może, w ogóle już nie musimy tego robić i możemy być sobą, także po zajęciach?
Machamy do przelatujących samolotów i przepływających statków, chociaż niektórzy najchętniej zamieszkali by na wyspie na dłużej :). Zorganizowane życie, w którym każdy z nas robi to co lubi i potrafi najbardziej, w którym przykre lub trudne obowiązki dzielone są przez całą grupę, w którym słuchamy siebie nawzajem, gdzie konflikty rozwiązuje sie na bieżąco, podczas przyjaznej rozmowy przy wieczornym ognisku … Tańce w gorących rytmach salsy i kojących hula … łowienie ryb, ciche zakątki pod palmami, gdzie można odpocząć od zgiełku grupy i pogadać o wszystkim… pomedytować…tylko dzieci potrafią przenieść sie w czasie i przestrzeni, bez opuszczanie jednej sali.. My też to potrafimy!
Wspólne gotowanie to kolejny punkt nauki czerpania z życia przyjemności, wyrażania własnych potrzeb, dogadzania sobie, uwalniania się od poczucia winy z tego powodu. Wieczorem pierwsze urodziny na grupie, jest ciasto, prezenty i zabawa…
Śniadanie w niedzielę – trochę chaosu, ktoś dzwoni na zajęcia, już teraz zaraz? Jeszcze jedna kanapka może? Okazuje się, że to żart :). Możemy dokończyć posiłek :).
Znów siadamy w kręgu, przegadujemy nasze doświadczenia i emocje z pobytu na Wyspie.
Czasem, otwierają się w nas bardzo smutne wspomnienia, znów wchodzimy w rolę zagubionego i przerażonego dziecka. Lech donośnym głosem mówi „Dość!” i wyrywa nas z przeszłości. „Potraficie być tymi radosnymi dziećmi z Wyspy! Jakimi chcecie być ? To Wasz wybór! Nie rozpamiętujcie bez końca tego co było!”. Targają nami emocje, zmieniamy się, symbolicznie zmieniając również miejsce w którym siedzimy, właśnie po to tu przyszliśmy – aby zmienić siebie i swoje życie.
Na koniec znów zadanie – włazimy na krzesła i mamy ustawiać sie według wzrostu, według wieku… Ciężko manewrować na wszystkich krzesłach, (nie wolno schodzić na podłogę!), kiedy w dodatku przeszkadza nam żyrandol… Dajemy radę, za każdym razem. Wow! Idzie nam świetnie!
Ktoś zrobił z nas niezłą, zgraną grupę .. zaraz…. nie, nie ktoś…
To my sami!