Umówiłem się ze Śmiercią na spotkanie
Czekałem kiedy jej usta z moimi splotą się na powitanie
Dni mijały, czarną nienawiść w sobie hodowałem
A oprawców na kole łamać chciałem
Czułem się zagubiony zły i mały
Myśli nieprzyjemne tylko w głowie mi świtały
Marzyłem o bliskości cieple i miłości
Jednak bałem się, że zranią mnie niczym w gardle ości
Wnet jasna myśl w głowie mi zatrzepotała
Że życie swoje chciałbym zmienić bez mała
Zacząłem pracę z pomocą dobrych ludzi
I widzę, że moja zmiana w ogóle mi się nie nudzi
Uczę się siebie, odrzucam złe nawyki
Złote myśli zbieram niczym szlachetne kamyki
Doświadczyłem miłości, serdeczności i przyjaźni
Teraz tego chce w życiu i mojej nowej jaźni
Umówiłem się ze Śmiercią na spotkanie
Odejdź pani, zmieniłem zdanie.