…rozsypałam się pod koniec kwietnia 2013 roku …, i nie było już co zbierać. 13 maj 2013 to data moich drugich narodzin, to data pierwszego spotkania z terapeutką Asią M., to data kiedy po raz pierwszy zderzyłam się z prawdą o sobie i moim dotychczasowym życiu, to data początku jednej z najciekawszych przygód mojego życia.
W tamtym okresie towarzyszyły mi głównie łzy…, poza tym smutek, zaskoczenie, zdziwienie, w końcu uległość – choć dopiero teraz potrafię to nazwać. Moim nieodłącznym ,,narzędziem” stała się wtedy modlitwa. Uwierzyłam, że tylko Bóg ma moc uzdrawiania… już nie ja. Nagle pojawili się obok mnie ludzie, w tamtym czasie, niezwykle cenni… pewien Grzegorz – trzeźwy alkoholik od 14 lat, który załagodził mnie słowami: ,,on już trzeźwieje , ale jeszcze o tym nie wie”. Poddałam się Asi w 100 %, robiłam wszystko to co mówiła i sugerowała. Dość szybko, bo w czerwcu mój ukochany Daniel – alkoholik rozpoczął terapię dla uzależnionych.
Rozpoczęłam zajęcia w grupie edukacyjnej i zrozumiałam czym jest choroba alkoholowa i czym jest moje współuzależnienie. Moim największym zaskoczeniem było to, że moja bratowa miała rację mówiąc, że na terapii otrzymam wsparcie. Jakie wsparcie, przecież to obcy ludzie? – myślałam. A jednak wsparcie, ciepło i zrozumienie od podobnych do mnie kobiet i terapeutek było ogromne. Szybko zmieniłam stosunek do osób uzależnionych, zobaczyłam również czym jest moje palenie papierosów. Obserwowałam, słuchałam, wyciągałam wnioski czego konsekwencją była decyzja o rozstaniu się z papierosami. Od 03.08.2013 jestem wolna od nikotyny. Dużo rozmawiałam z moim ukochanym o jego chorobie, on sam dzielił się ze mną nowymi spostrzeżeniami jakie odkrył, ja natomiast oddałam Mu w dużym stopniu decyzyjność, więc wycofałam moją nadkontrolę.
W październiku przeszłam na kolejny poziom, na grupę pierwszą dla współuzależnionych. Praca skupiała się już głównie na mnie, na moich emocjach i potrzebach. Dostałam wskazówki jak komunikować się, jak mówić o uczuciach i potrzebach, jak słuchać innych, rozumieć ich potrzeby…, jak stawać się świadomym człowiekiem. Badałam ile jest we mnie dziecka, dorosłego i rodzica. Prosty test okazał się być strzałem w dziesiątkę i wyjaśnił mi moje, czasem skrajne, zachowanie (w przewadze dziecko spontaniczne i rodzic krytyczny jednocześnie). Nauczyłam się, że kochać drugiego człowieka to m.in. być wobec niego uczciwym… w słowie i w czynie… tzn. mówić w sposób asertywny co myślę i czuję. Kochać to dawać wolność. Nadal uczę się nazywać emocje i uczę się je przeżywać… chcę sobie na to pozwalać. Z nowym rokiem moją terapeutką została Magda. To właśnie Magda będzie niebawem prowadzić mnie przez zakręty mojej przeszłości… podczas terapii dla DDA.Wspólnie uznałyśmy, że przyszedł czas na przepracowanie przeszłości, przeszłości również naznaczonej alkoholem – pijący ojciec i współuzależniona mama. Pomimo strachu jestem gotowa na przeżycie i przepracowanie tego. Pójdę do przodu kiedy … być może, ,,zaprzyjaźnię” się z przeszłością.
Moi Drodzy – ten ponad rok w Ośrodku był dla mnie niezwykłą przygodą, bezcennym doświadczeniem, przykładem – kierunkiem jak chcę żyć. Był dla mnie nauką kim jestem i jaka jestem, co potrafię…, na co mam wpływ a czego zmienić nie mogę. Zabrzmi to paradoksalnie…, ale te moje przykre i trudne doświadczenia przyczyniły się do zaglądnięcia w Siebie… te ciężkie doświadczenia przyprowadziły mnie tu gdzie jestem teraz… i bardzo mi się tutaj podoba i cieszy mnie to. Wiem, że przede mną jest jeszcze wiele do ,,naprawy”.
Chcę przyjmować prawdę ,,na klatę”, chcę poznawać ,,prawdziwych” ludzi z prawdziwymi emocjami. Chcę żyć świadomie i akceptować siebie… Wszyscy pomogliście mi rozwijać skrzydła… dwukrotna wyprawa na Małą Panew, wszelkie cudowne uroczystości Ośrodka…., no i obóz terapeutyczny w Żytnej, gdzie niby nic się nie działo a wydarzyło się tak wiele… zrzucona maska, odnaleziona kobiecość….
…..chcę widzieć więcej.
Dziękuję wszystkim kobietom… oraz Jurkowi… z mojej grupy za obecność. Dziękuję terapeutom – Ewie, Ewie, Magdzie i Asi.
Magdalena S. – rajskie jabłuszko.