Tyle wiemy o sobie,
na ile nas sprawdzono.
Wisława Szymborska
Kiedyś, kiedy jeszcze nie znałam swojego obecnego męża powiedziałam, że chciałabym poznać kogoś, przy kim będę mogła się rozwijać. I tak się stało, że dobra wróżka spełniła moje życzenie. Spotkałam przyszłego męża. Dzięki niemu dowiedziałam się dużo o sobie: że sprawuję nadkontrolę, że nie potrafię stawiać granic, myślę o wszystkich, tylko zapominam o sobie. Czułam, że tak dłużej nie może być. Na szczęście trafiłam na terapię dla osób współuzależnionych. Dzięki pomocy terapeutów oraz wsparciu grupy nauczyłam się (i nadal się uczę): jak wysłuchać swojego wewnętrznego krytyka, jak być asertywnym, jak wymagać szacunku dla siebie i swoich bliskich oraz innych rzeczy, dzięki którym stałam się spokojniejsza i, tak sądzę, szczęśliwsza.
Tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono – pisze Wisława Szymborska. Chociaż jej słowa odnoszą się do innych warunków historycznych, są nadal aktualne. Dowiedziałam się tyle o sobie, ponieważ znalazłam się w takiej a nie innej sytuacji. Wybór rozwiązania problemu zależał ode mnie. Dzięki temu, że znalazłam się w związku z osobą uzależnioną odkryłam jaka jestem i jakie mam słabe strony, nad którymi warto popracować. Za to dziękuję Tobie, mój mężu. Nauczyłam się również czegoś bardzo ważnego – szanowania cudzych wyborów. To pięknie, kiedy dwie osoby mogą iść przez życie wspierając się. Ale nauczyłam się, że jeżeli druga osoba dokonuje innego wyboru i odchodzi, należy to zaakceptować. Pomimo tego, że to bardzo boli.
Barbara